dwa światy, jeden wieczór…

Dobry tytuł na pointę wieczoru autorskiego dwóch autorów Krzysztofa Micha i Rafała Czachorowskiego. Nomen omen restauracja, w której się odbywało spotkanie, nosiła nazwę „Dwa Światy”.

Pojechałam pociągiem, już spóźnionym w Sieradzu. Po drodze miałam pomalować paznokcie; nie był to najlepszy pomysł, bo w pociągu bujało i nie dało się zrobić tego porządnie. Cóż paznokcie, wieczór był sympatyczny, kameralny. Właściwie takie lubię najbardziej.  Sprzyjają dobremu słuchaniu, refleksji. Można było poznać genezę tytułów tomików, posłuchać opowieści z podróży po świecie, opowieści o ulubionej dzielnicy Warszawy Krzysztofa Micha – Pradze, czy mini opowiadań Rafała Czachorowskiego – mini pigułek na myślenie o życiu. Prowadzący spotkanie  – Rafał Gawin – przygotował intrygujący zestaw pytań do autorów, postawił parę diagnoz. (Rafała Gawina „na żywo” widziałam w akcji po raz pierwszy, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zobaczę).

Później były interesujące rozmowy o sprawach ważnych i mniej ważnych, żarty, wspominki. Zero politykowania.

Taksówka na dworzec, żeby zdążyć i nie tłuc się po wieczornej Łodzi i osławionych Bałutach. (Zresztą próbkę zachowań bałuckich miałam tuż po wyjściu z restauracji, całe szczęście, że taxi w Łodzi działa sprawnie). Pociąg powrotny był sporo opóźniony, więc czas spędzony na dworcu i w pociągu przeznaczyłam na czytanie. W Czasie jętki odnalazłam melancholię, o której mówił Rafał podczas spotkania a w Kamieniu przewiązanym trawą zachętę do odświeżenia i pogłębienia wiedzy o antyku.

Bardzo się cieszę z nowych nabytków. Od razu przekażę w upominku choinkowym dodatkowo zakupione egzemplarze. Wiem, komu sprawią radość.

P1590849