




















Dzięki namowie Asi Chachuły i trochę z ciekawości wybrałam się do Warszawy na festiwal im. Miśka z Męcińskiej. To była już siódma edycja tej imprezy, do tej pory jakoś się nie składało, aby dotrzeć. Dziwne imię patrona festiwalu wzięło się od pewnego pluszowego misia, który był zatknięty na słupie na ulicy Męcińskiej, a któremu zrobił zdjęcie Krzysztof Mich. Organizatorem imprezy było warszawskie Stowarzyszenie Salon Literacki a fundatorem nagród dzielnica Praga-Południe, autorką statuetki – nagrody głównej festiwalu Joanna Bylicka.
Klubokawiarnia Kicia Kocia nie ma podobno nic wspólnego z kotami, a jedynie z postacią Mirona Białoszewskiego, jego muzy i bohaterki Kici Koci. Program obfitował w interesujące spotkania (zob.wyżej), a tematem wiodącym był sport z racji Roku Polskich Olimpijczyków i 100 rocznicy debiutu polskich sportowców na Olimpiadzie. Jako osoba średnio interesująca się sportem miałam wraz z innymi uczestnikami festiwalu niezłą lekcję. Zaproszonym gościom bardzo ciekawie udało się przedstawić związki sportu z literaturą, w tym z poezją.
Głównodowodzącą i zarazem reżyserką imprezy była Dorota Ryst, nie sposób było nie zauważyć wkładu w przygotowania i prowadzenie Pawła Łęczuka. Wydana została jednodniówka zawierająca wszelkie niezbędne informacje na temat przedsięwzięcia oraz w skrótowej formie przedstawienie festiwalowych gości. Dodatkowo zaserwowano niezłą dawkę informacji o Kazimierzu Wierzyńskim, autorką publikacji była Agnieszka Tyczyńska.
W Turnieju Jednego Wiersza wystartowała spora grupka uczestników w różnym wieku i dorobku literackim. Jury przyznało nagrodę główną i statuetkę Miśka z Męcińskiej Dominice Lewickiej-Klucznik, II miejsce Katarzynie Brus-Sawczuk, III Joannie Chachule. Przyznano również 4 równorzędne wyróżnienia wśród nich znalazł się Mateusz Brucki i ja, niestety nie zapamiętałam 2 pozostałych nazwisk, z pewnością znajdą się na stronie Salonu Literackiego.
Całość zwieńczył koncert pt. Trzecia godzina gratis w wykonaniu Wojana Trockiego, sam artysta zauroczył nas swoim głosem, tekstami i interpretacją.
Do Sieradza wróciłyśmy pełne dobrych wrażeń. Joanna Chachuła i Magdalena Olejnik to świetne kompanki na tego typu wypady.

