25 lutego 2020 r. odbyło się spotkanie poetyckie w ramach projektu „GrupyLITER”. Wybrałyśmy się we trzy: Joanna Chachuła, Magdalena Olejnik i ja, jechałyśmy do Gorzowa Wielkopolskiego jakieś 6 godzin, nie bez niespodzianek po drodze. Towarzyszyła nam trema, bowiem tamtejsze środowisko i sama organizatorka dość wymagający, zresztą zawsze jest obawa o to, jak człowiek i jego pisanina zostaną przyjęte. Na dodatek w tym dniu odbywało się inne spotkanie ze znaną osobistością ze świata nauki i wybitnym znawcą języka, toteż istniała obawa, że frekwencja na naszym będzie znikoma.
Najpierw jednak wybraliśmy się na posiłek do naleśnikarni. Było smacznie i ładnie, z przyjemnością polecamy to miejsce.
Obawy co do frekwencji okazały się nieuzasadnione, zjechali się ludzie z kilku miejscowości, przyjęto nas życzliwie. Dyskutowano o poezji i działalności grupy DESANT chętnie. Poznałyśmy nowych ludzi, ze starymi znajomymi witaliśmy się serdecznie. Najaktywniejszymi dyskutantami, oprócz Beaty Patrycji Klary byli panowie Marek Stachowiak, Marek Lobo-Wojciechowski, Roman Habdas.
Nocowałyśmy w niezwykłym miejscu, nieco za miastem, przyjęci bardzo gościnnie przez Beatę Patrycję Klary i Marka Stachowiaka rozmawialiśmy niemal do północy. Później udałyśmy się na spoczynek do pokojów zatytułowanych: piekło, niebo i raj. Rano króciutki spacer po okolicy i w drogę.
W Gorzowie Wielkopolskim wszystkie trzy byłyśmy po raz pierwszy, toteż interesowało nas, co miasto może nam pokazać. Na zwiedzanie przeznaczyłyśmy środowe przedpołudnie. Najpierw ruszyłyśmy nad Wartę.
Przed budynkiem Miejskiego Ośrodka Sztuki zatrzymałyśmy się przy rzeźbie Andrzeja Moskaluka.
W Miejskim Ośrodku Sztuki zwiedziłyśmy niezwykłą wystawę prac Władysława Hasiora .
Za sprawą gorzowskiej projektantki Natalii Ślizowskiej i jej MY FASHION WORLD, znalazłyśmy się na chwilę w świecie mody. Intrygująca była zarówno jej wystawa w MOS jak i zagospodarowanie przestrzeni, w której znalazło się miejsce na kącik modowy z przymrużeniem oka.
W innej sali zatrzymał nas filmowy performance.
Gorzów będzie nam się kojarzył również z dość dziwną budowlą w kształcie pająka. Zauważyłyśmy ją już poprzedniego dnia.
Jak na dwa dni, a właściwie popołudnie i wieczór jednego a przedpołudnie następnego dnia wrażeń było naprawdę moc.
A w drodze powrotnej luty zafundował nam takie obrazki.