było

Najpierw było zaproszenie od Any (dawno się nie widziałyśmy), później ustalenie czy uda się mnie dostarczyć na miejsce. Odpowiedź, że jest podwózka, dokooptowanie Asi do grupy. Decyzja organizatorów, że prezentują się zlotowcy, przesłanie fotki i mini bio, plakat zapowiadający imprezę się rozrastał. Na Fb zapowiedzi poszczególnych uczestników, fotki i notki, plakaciki indywidualne. A jeszcze później wszystko według programu. Chociaż zajęłam chyba więcej czasu niż przewidziane 15 minut, (jednak bez protestów współwystepujących). Wieczorem ognisko i kolejne mówienie wierszy, rozmowy, grill. Kolejnego dnia spływ kajakowy, ale nie bez (niespodziewanego) performance’u. Czytanie wierszy na metalowym moście – zupełna nowość, ale wszyscy byli w nastroju akceptującym pomysły Basi. Na zakończenie – malowanie na ścianie.

Trzeba przyznać, że Basia i Jacek – artystyczne dusze – doskonale potrafią zaplanować imprezę, ale i „zarządzić” spontanem.