W dniach 19-22 czerwca 2014r. w Brzegu odbył się XV zjazd Poetów Po Godzinach – grupy skupiającej autorów z różnych zakątków Polski. Wszystkie dotychczasowe zjazdy miały swoją specyfikę, swoją energię i dramaturgię. W opowiadaniach obrosły legendą. Pewnie będzie i tak z tegorocznym, organizowanym przez grupę entuzjastów słowa, obrazu, dźwięku, tańca, poszukujących nowych sposobów wyrażania siebie.
Ciągnęło mnie tam, tak jak wielu innych, którzy przebyli drogę od kilkudziesięciu do kilkuset kilometrów, aby się zobaczyć, pogadać, poszaleć, przeżyć wspólne warsztaty teatralne, taneczne, posłuchać innych poetów, pośpiewać, zobaczyć zdjęcia, montaże, podziwiać młodziutką baletnicę. Znaleźć się wśród „swoich” i wśród tych swoich znaleźć na godzinę, dwie, do pogadania, kogoś bardziej „swojego”. Osobowości różne, różne wiersze, różne poetyki, ale wspólna chęć do przeżywania sztuki, dyskutowania o niej i spojrzenia z różnych perspektyw.
Program zjazdu był szczególnie bogaty w interesujące wydarzenia artystyczne. Najpierw wieczór autorski Romana Honeta w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Księcia Ludwika I prowadzony przez Radosława Wiśniewskiego. Ciekawe pytania, nietuzinkowe odpowiedzi; niezwykle udane spotkanie, choć może nie wszyscy spodziewali się usłyszeć formułowane przez poetę nominowanego do wielu nagród literackich, w tym do Nike, opinie w stylu m.in. „poezja musi być trochę głupawa”, „idealny czytelnik to ten, co kupi książkę, bo autor ma z tego tantiemy” .
Następnego dnia w Ratuszu Miejskim – Galerii Sztuki Współczesnej BCK – odbył się wernisaż wystawy fotografii autorstwa Marii Kuczary i Rafała Babczyńskiego pt. „Portret jednej kobiety”; wystawy połączonej z występem Soni Egner – niesamowitej tancerki, która oczarowała właściwie wszystkich. Wcześniej była modelką pozującą do fotografii artystycznej dwojga fotografików, a później ożyła w tańcu, specjalnie na tę chwilę na wernisażu. Słowo wstępne wygłosiła Małgorzata Południak. A dziewczyna-baletnica jakby „zeszła ze ściany” i tańczyła w rytm muzyki skomponowanej przez Rafała Babczyńskiego.
Ktoś powiedział, że taniec kojarzy się z czymś otwartym, z odfrunięciem, ekspresją na zewnątrz a tu na odwrót, tancerka zamknęła się w swoim pięknym świecie i patrzyliśmy na nią chwilami przez szybkę, niepewni czy to kokon z pięknym motylem, co się dopiero rozwinie, czy też może owad schwytany w pułapkę pajęczyny i przeznaczony na czyjąś kolację. Fotografie stały się zaczynem do dalszego działania artystycznego, bowiem mają do nich powstać (i powstają, ekfrazy). Ogłoszono konkurs, w którym nagrodą główną jest zdjęcie, do którego zostanie stworzony najlepszy tekst. Wielu osobom przenikanie sztuk bardzo odpowiada, taka wzajemna inspiracja.
Po krótkiej przerwie, wypełnionej rozmowami, przyszedł czas na niezwykły monodram – „Zakład pracy chronionej” Barbary Janas – Dudek, w jej autorskiej interpretacji i didaskaliami czytanymi przez Jacka Dudka. To jakby poklatkowo ułożone studium kobiety, jej ciała, gestów, wreszcie obrazków z życia; kobiety uprzedmiotowionej, wyrobnicy, ladacznicy, reproduktorki, wariatki. Naprędce zorganizowana scena, minimum rekwizytów, bogactwo treści, niesamowita ekspresja zatrzymane w paru zdjęciach.
W Niezależnym Ośrodku Kultury – lokalu o ciekawym wystroju i sympatycznej nazwie – Herbaciarnia – odbył się Maraton poetycki a w nim wieczór autorski Mariusza Partyki i Zenona Kałuży (vel Radka Wiśniewskiego) prowadzony przez Magdalenę Bąk a także wieczór autorski Roberta Miniaka i Krystiana Ławreniuka prowadzony przez Annę Blaschke. Spotkanie z Robertem Miniakiem to właściwie wisienka na poetyckim torcie, choć tym razem Robert prezentował swoją prozę – tom opowiadań „Święci z drugiej ręki”. Krystian Ławreniuk również pochwalił się swoimi opowiadaniami – plonem studenckich podróży do UK po parę funtów. Tom ma się wkrótce ukazać drukiem.
Autorami największej ilości pytań do autorów byli Eliza Moraczewska, Jacek Sojan, Karol Samsel, Jarosław Trześniewski-Kwiecień.
Na jednym z kolejnych spotkań swoją poezję z najnowszego tomu „Więdnice” zaprezentował Karol Samsel – ulubieniec grupy, erudyta, świeżo upieczony doktor nauk humanistycznych.
Wszystko to program oficjalny. Nieoficjalny obejmował warsztaty taneczne, które były prowadzone przez młodziutkich instruktorów Darka Mrowca, Andrzeja i Angelikę Rolskich. Najpierw tradycyjna rozgrzewka i pląsy przy muzyce. Następnie wybrano dwa teksty poetyckie z almanachu wydanego przed rokiem przez PPG, poeci zostali podzieleni na dwie grupy, którym przydzielono zadanie zilustrowania za pomocą ruchu tychże tekstów. Zabawa była przednia.
Kolejnym elementem integrującym grupę były warsztaty teatralne. Zmierzono się z „Wieczorem trzech króli”. Ale było to nietypowe zadanie aktorskie. Poeci podzieleni w pary mieli odczytać przygotowane przez reżysera tego przedsięwzięcia – Annę Blaschke dialogi. Przy czym jeden z grających czytał tekst normalnie, drugi zaś miał za zadanie swoją kwestię rapować; stroje skomponowano naprędce z ręczników, obrusów, chustek…
Było zwiedzanie miasta z przewodnikiem, wieczorne rozmowy i śpiewy, które trwały często do rana. Wymiana tomików, autografy, zdjęcia, wręczenie pamiątkowych statuetek i dyplomów.
W imprezie wzięło udział 26 poetów, a „na chwilę” wpadło jeszcze więcej. Należałoby wymienić z nazwiska ich wszystkich, bo każdy wart odnotowania, a już na pewno sprawczyni tego całego zamieszania – Renata Radna Mszyca.