Raz na 150 lat

Kiedy dwa lata temu podczas festiwalu „Słowiańska Brosza” w Czechowicach-Dziedzicach słuchałam relacji Agnieszki Herman i Adama Marka z ich pobytu w Łucku, nie sądziłam, że będę miała okazję sama podzielać ich zachwyt nad poezją Łesi Ukrainki i stanę się uczestniczką festiwalu literacko-plastycznego „Leśna pieśń” zorganizowanego z okazji 150-rocznicy urodzin poetki.

Za sprawą zaproszenia Olgi Lasniuk – szefowej Wołyńskiego Oddziału Narodowego Związku Pisarzy Ukraińskich i Mykoły Martyniuka – kierownika katedry filologii Łuckiego College’u Pedagogicznego, tłumacza i wydawcy na kilka dni staliśmy się z Adamem Markiem i Alicją Kuberską mieszkańcami ponaddwustutysięcznego Łucka. Do udziału w imprezie należało się solidnie przygotować, więc dramat – feeria „Leśna pieśń” został przeczytany, przemyślany, biografia Łesi dokładnie przestudiowana.

Od pierwszego czytania tekst tego dramatu zauroczył mnie i postanowiłam stworzyć do wybranych wierszy kolaże ze swoich fotografii i tekstów Łesi Ukrainki w języku polskim.

Podróż do Łucka zajęła jakiś czas a po przyjeździe na miejsce czekał nas interesujący program festiwalowy i gromadka gości z Ukrainy, Białorusi i Bułgarii. Zaplanowane przez organizatorów spotkania miały charakter zarówno oficjalny jak i sympatycznych rozmów „after”.

Pierwszego dnia, jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem festiwalu z udziałem oficjeli, udaliśmy się na wystawę poświęconą życiu wybitnej poetki, gdzie mieliśmy okazję posłuchać jej twórczości w interpretacji młodziutkich aktorek, a także zaprezentować swoje teksty jako wstępne przedstawienie siebie zgromadzonemu audytorium, posłuchać innych znakomitych gości festiwalowych. Sylwetki zaproszonych przedstawił wcześniej na stronie internetowej festiwalu wraz z sygnalnymi tekstami Mykoła Martyniuk. Jednak wysłuchanie autorów na żywo dało pełniejszy obraz i pozwoliło ich lepiej poznać. Na krótko piękne wnętrza stały się salonikiem literackim, towarzyszyła nam muzyka Chopina w interpretacji utalentowanego pianisty. Tego dnia mieliśmy okazję podziwiać znakomitą adaptację „Leśnej pieśni” w wykonaniu aktorów Łuckiego Teatru Lalek.

DZIEŃ PIERWSZY (fot.A.Jarzębowska)

Drugi dzień festiwalu, chyba najbardziej obfity w wydarzenia rozpoczął się oficjalnym otwarciem na głównym placu Łucka przy pomniku Łesi Ukrainki i wystąpieniami gości wskazanych przez Olgę Lasniuk. Słowa poetów i zaproszonych gości zabrzmiały donośnie na cały wielki plac. Łesia z pomnika i ogromnego muralu na pobliskim wieżowcu, wszyscy zgromadzeni i przechodnie musieli je usłyszeć. Następnie podzieleni na mini grupy po 2-3 osoby goście festiwalowi udali się do szkół od podstawowych po uniwersytet oraz do bibliotek.

Mnie przypadło w udziale spotkanie z niemałą grupą studentów w Bibliotece filii Nr 6 Łuckiej CBS z czytelnią książek w języku polskim. Ilość zgromadzonych tytułów była imponująca; do tego zestawu dołączyła antologia polsko-ukraińska „Przez miedzę” pod redakcją Alicji Kuberskiej, tłumaczeniami Natalii Miżygórskiej i Margarity Szewernogi ze wstępem Mykoły Martyniuka, z której teksty w języku polskim miałam przyjemność prezentować, natomiast ich mistrzowską interpretację w języku ukraińskim przedstawił Profesor Winnickiego Państwowego Uniwersytetu Pedagogicznego, poeta, literaturoznawca, członek Krajowego Związku Pisarzy Ukrainy, a także krajowego Związku Dziennikarzy Ukrainy – Viktor Krupka (żałuję, że nie włączyłam dyktafonu). On też moderował spotkanie i przeczytał swoje wiersze z tomu „Cон це”. Młodzież słuchała uważnie, a kiedy zabrakło moich tekstów w przekładzie ukraińskim dwoje studentów wspomogło mnie czytaniem przekładów angielskich. Naturalnie Viktor Krupka prezentując swoją twórczość doskonale zajął uwagę słuchaczy. Na koniec wywiązała się rozmowa, były pytania i odpowiedzi, a także prośba odważniejszej grupki o wspólne zdjęcie, a nawet mini-konsultacje Profesora z młodziutką poetką.

Nie lada gratką był kolejny punkt programu – wizyta w podziemiach Wołyńskiej Państwowej Biblioteki Naukowej im.Oleny Pcziłki. Pokazano nam najstarsze posiadane w bibliotece egzemplarze książek i czasopism.

Po czym w pięknej, reprezentacyjnej sali biblioteki ozdobionej ogromem obrazów olejnych przedstawiających architekturę i przyrodę Wołynia miała miejsce prezentacja niezwykłej, jedynej na świecie księgi – „Leśnej pieśni” wyszytej i oprawionej, do której przeglądania zakłada się białe rękawiczki. Praca nad tym dziełem trwała ponad 2 lata, a efekt był zachwycający, co można zaobserwować na fotografiach. Autorka – Olena Miedwiediewa – prawniczka i dziennikarka obecna na sali – zaprezentowała swoje dzieło i przekazała na ręce Olgi Lasniuk. Z kolei nastąpiły prezentacje twórczości inspirowanej zarówno utworami Łesi Ukrainki, jak i własnej festiwalowych gości. Na zakończenie tego punktu programu wysłuchaliśmy mini koncertu bardki Walentyny Liulicz. W tzw. międzyczasie powstawały portrety kilku uczestników festiwalu.

Kolejną niespodzianką była wizyta w amatorskim studiu filmowym „Wołyń” i filmowa adaptacja „Leśnej pieśni” pt. „Pieśń leśna. Mavka” (reżyser – Jurij Iljenko), niezwykle malarska, ciekawie sfilmowana z niezwykłą scenografią i obsadą.

DZIEŃ DRUGI (fot.A.Jarzębowska)

Trzeciego dnia mieliśmy okazję powędrować śladami Łesi Ukrainki i zanurzyć się w miejsca, gdzie rozgrywała się akcja „Leśnej pieśni”. Spędziliśmy uroczy dzień wśród przyrody, odwiedziliśmy miejsca, gdzie przebywała poetka, zwiedziliśmy poświęcone jej muzeum w miejscowości Nieczymne i Kołodiażne, zasadziliśmy drzewa w starym, owocowym sadzie. Wrażeń było moc, utrwalonych jeszcze wspólną biesiadą przy stole zastawionym specjałami ukraińskiej kuchni. Zawitaliśmy także w gościnne progi biblioteki w Kowlu.

Domowa biblioteczka wzbogaciła się o pozycje książkowe w języku ukraińskim.

DZIEŃ TRZECI (fot.A.Jarzębowska)

Czwartego dnia dla gości festiwalu zorganizowano zwiedzanie sal Wołyńskiego Muzeum Krajoznawczego oraz finałowe wieczory poetyckie w miejscu o nazwie „Dziedziniec Muzeów”.

DZIEŃ CZWARTY (fot. z zasobów organizatora)

Łesia Ukrainka zostaje we wspomnieniach i piosenkach.

Szanowni Organizatorzy Olga Lasniuk, Mykoła Martyniuk i sponsorzy – chapeau bas.