w Bielsku Białej

Bezpośrednio po pracy 12 października 2018 r. zostałam odwieziona do Piotrkowa Trybunalskiego, by wsiąść w pociąg IC i bezpośrednio dotrzeć do Bielska Białej. Festiwal Poezji „Słowiańska Brosza” już trwał od poprzedniego dnia, a najważniejsze wydarzenie piątku, czyli Konfrontacje Poetyckie w Domu Kultury miały się rozpocząć o godzinie 17 00, dokładnie o tej miałam się znaleźć na dworcu Bielsko Biała Główna. Na dworzec wyjechali po mnie Agnieszka Herman z Julkiem Wątrobą. Cudnie, bo dzięki temu „zdążyłam się spóźnić” tylko kilka minut na otwarcie imprezy, z walizką wparowałam na salę i przywitałam się z Joanną Kalinowską, poetką i tłumaczką włoskiego, która trzymała dla mnie miejsce przy stoliku. Joanna poinformowała mnie, że za chwilę mam wystąpić ze swoim wierszem w czwórce poetów razem z Bogdą Chwierut, Jurkiem Handzlikiem i prof.dr hab. Zofią Zarębianką. No, tremę miałam, nie powiem, że nie. Ale skoro rzekło się „a”, trzeba się było zmierzyć z sytuacją. Wybrano do czytania tekst pt. „Wernisaż”, wyświetlał się też na ekranie. Chyba wypadło nie najgorzej, bo po wystąpieniu nikt nie uciekał ze wzrokiem, a nawet były jakieś miłe reakcje, choć tekst do najmilszych nie należy.

Spotkałam wielu znajomych z festiwali w Płowdiw, Londynie, Wilnie, poznałam nowe osoby. Podziwiałam występy miejscowych artystów i rosyjskiego barda. Mieliśmy się spotkać jeszcze towarzysko później w mniej formalnej sytuacji podczas wieczornej kolacji i wycieczki na Szyndzielnię kolejnego dnia. Oczywiście hitem była obecność gościa z Indii.